top of page

Koronawirus a pomoc społeczna. Perspektywa pracownicy MOPSu.


Wiele mówi się na temat  zapobiegania zarażeniu koronawirusem. Statystyki i fakty mówią za siebie. Obserwujemy skutki pandemii z niedowierzaniem. To tragedia, kiedy rodzina nie może zobaczyć się z osobą przebywającą w szpitalu, zarażoną wirusem, którego skutek nierzadko okazuje się śmiertelny. Niestety osoby zarządzające moją budżetową instytucją pełniły swoje obowiązki nie komunikując się odpowiednio wcześniej z pracownikami odnośnie sytuacji zagrożenia pandemią.


Pracuję w ośrodku, w którym świadczone są usługi społeczne  i zadania pomocowe w sytuacjach kryzysowych.  Osoby na kierowniczych stanowiskach nie ujęły się za pracownikami i nie zgłosiły odpowiednio wcześniej dyrekcji potrzeby zmiany harmonogramu pracy, ograniczenia osób podczas dyżurów i nie wystąpiły o odpowiednie zabezpieczenia w sytuacjach wyjścia w środowisko. Sytuacja była przedłużana do "ostatniej chwili'. Kierownictwo wraz z dyrekcją nie przewidziały dla pracowników wychodzących w środowisko wystarczających środków i  zabezpieczeń. W obliczu tak poważnego zagrożenia dla zdrowia i życia swojego oraz osób bliskich, pracownicy byli zmuszeni napisać pismo do dyrekcji instytucji na temat braku odpowiednich zabezpieczeń przed pandemią. Dyrekcja po otrzymaniu pisma, wyrażając swoje niezadowolenie, przekazała nam - pracownikom...szpitalne woreczki na głowy i nogi. Nie było mowy na temat maseczek, kombinezonów, gogli czy właściwych zabezpieczeń na głowę. Pomimo faktów mówiących o zagrożeniu zdrowia i życia, pracownicy do czasu napisania i skierowania pisma do dyrekcji (przy biernej postawie kierowników) musieli być obecni w pracy tak, jak przed epidemią.


Procedury wyjścia w środowisko (dotarcia do pacjentów w ich domach) nie zmieniły się odpowiednio wcześniej. Pracownicy przebywali w pełnym składzie i wymiarze godzin na 12 godzinnych dyżurach . Nie było mowy o pracy zdalnej lub "pod telefonem". Dopiero po napisaniu pisma do władz instytucji, harmonogram pracy zmienił się. Niestety, te oczywiste w tej sytuacji zmiany nie nastąpiły bezproblemowo. Po napisaniu pisma my - pracownicy, spotkaliśmy się z głębokim niezadowoleniem dyrekcji i kierowników.


Niezadowolenie dyrekcji oraz osób kierujących zespołem było całkowicie nieadekwatne i głęboko nieetyczne w obliczu sytuacji spadającego na nas niebezpieczeństwa. Można nawet powiedzieć, że postawa ta miała wręcz charakter mobbingu i zastraszania.  Padały komentarze typu "czy wy zdajecie sobie sprawę, co będzie po pandemii?" Padały również zarzuty ze strony dyrekcji na temat braku profesjonalizmu zespołu, itd.


Odnosiło się wrażenie, że kierownictwo wraz z dyrekcją, nie zważając na sytuację tak poważnego zagrożenia, chce utrzymać za wszelką cenę kontrolę nad nami i kierować naszą pracą tak, jak wcześniej, bez względu na narażanie nas na zagrożenie utraty zdrowia i życia. Pracownicy zmuszeni byli sami zareagować na ignorancję władz instytucji i lekceważenie przez nią kwestii  wcześniejszego zaopatrzenia w środki, maski, i inne przedmioty oraz na brak stosownych do sytuacji procedur dla wykonywanych zadań w środowiskach.


Autorka: Jagoda Paprocka

 
 
 

Comments


bottom of page